Wpływ pandemii na działalność instytucji kultury

Co, jeśli człowiek zostanie odcięty od kultury? Kim jest bez niej? Właśnie instytucje kultury zapewniają nam dostęp i możliwość poznania sztuki, poszerzenia horyzontów, doświadczenia kultury tej bliższej i tej dalszej. Można nieśmiało powiedzieć, że kształtują one też w pewien sposób nasze życie społeczne.  Co stanie się ze społecznością, gdy aspekt ten usunie się z ich map i ścieżek? Czy kultura zniknie?  Czy instytucje kultury przeżyją bez swych odbiorców i widowni? I czy w Internecie można znaleźć nową nadzieję?

Ograniczenia

Pandemia Covid19 zaburzyła życie społeczne i dotknęła wiele osób w różnych sferach ich działalności i codzienności. Dotknęła również skomplikowanego systemu funkcjonowania sektora kultury. Pierwsze zderzenie z całkowitym zamknięciem większości instytucji, czyli lockdownem, miało poważne efekty. Przede wszystkim brak widzów, osób korzystających z usług owych instytucji, budynków, a co za tym idzie – skutki finansowe oraz kadrowe. Odwołane wydarzenia, festiwale, zajęcia, koncerty, wystawy, jarmarki, warsztaty… życie kulturalne zamarło.   

Była to sytuacja nowa i niezbadana. Jak się okazało – sektor kultury nie miał innego doświadczenia działania niż “na żywo”, “na miejscu”. Po pierwszej fali zaczęto wypracowywanie systemu, w którym organizacje, miejsca publiczne, jak i miejsca kultury mogłyby funkcjonować w trakcie pandemii bez zagrożenia dla ludzi. W październiku 2020 roku wprowadzono podział województw na 3 strefy: zieloną, żółtą, czerwoną, zależne od poziomu zachorowań na danym terytorium. Z kolorem wiążą się z odpowiednie ograniczenia. Ilość widzów wydarzenia jest najbardziej dotkliwym z nich. Na przykład w kinach i teatrach, gdy miasto jest w strefie czerwonej, widownia może być zajęta tylko w 25%. Dodatkowo wymienić można zakaz organizacji konferencji (jak się okazuje nawet online) bądź imprez tanecznych. A zorganizowanie wydarzenia na 100 osób będzie wymagało olbrzymich przestrzeni, ponieważ obowiązuje odstęp pomiędzy uczestnikami – 1,5m. Nowe przepisy często komunikowane są w ostatniej chwili co skutkuje brakiem czasu na przygotowanie i zaadaptowanie zaplanowanych wydarzeń do nadchodzących obostrzeń.

Gdzie szukać kultury?  

Jeszcze podczas pierwszej fali pandemii kultura w szybkim tempie zaczęła się przenosić do świata wirtualnego. Nie każda instytucja miała jednak ów świat zbadany, a wydarzenia dostosowane do jego wymagań.

Rzeczywistość online – koncerty i konferencje, zajęcia taneczne i warsztaty trafiły właśnie tam. Sprawdzenie Facebooka zmieniło się w przeglądanie oferty kulturalnej całego kraju. Można powiedzieć, że mimo wspomnianego nieprzygotowania, pojawiła się szeroko rozumiana dostępność kultury.   Przede wszystkim stała się ona bliższa i dostępniejsza dla osób, które nie korzystały z niej przed pandemią, z różnych powodów (finansowych, zdrowotnych, zawodowych). Dla ludzi aktywnie jej doświadczających – odwiedzających muzea, teatry i kina, wirtualna codzienność kulturowa nieco przypominała “normalność” przed pandemiczną. 

Różnorodne miejsca kultury zaczęły poznawać i wykorzystywać nowe sposoby nawiązania relacji z odbiorcą, widzem, uczestnikiem. Internet odkrył przed nimi wiele możliwości: zbiory cyfrowe, zapisywanie wydarzeń, stworzenie nowych, dedykowanych do odbiorcy online.  Cóż, wyglądałoby to na rozwiązanie idealne dla wszystkich dotychczasowych problemów.

Internet – zbawicielem kultury?

Przy niesamowitej liczbie zalet i nieoczekiwanym wzroście wydajności i zaangażowania nowych widzów transfer kultury do Internetu ujawnił jednak wiele wad. Brak dostosowania struktur instytucji do pracy online. Dotyczy to zarówno stanowisk administracyjnych, jak i stanowisk, których działalności nie można przenieść do świata wirtualnego. Powoduje to redukowanie etatów i niedostosowania programu kulturalnego do rzeczywistości internetowej. 

Zmiana priorytetów wymaga zmiany w działaniu całego systemu.  Na przykład promocję wydarzeń należy przenieść w większości do Internetu, trzeba jakoś dotrzeć z informacją do osób starszych, wymyślić sposób na zachęcenie widzów oglądania sztuki teatralnej online. Dostosowanie się do online działalności musi się odbyć we wszystkich strukturach instytucji. Co z tym się wiąże? Od najprostszego: stworzenie dobrej jakości materiałów audiowizualnych oraz uzyskanie praw na ich rozpowszechnianie. A dla realizacji celu potrzeba inwestycji.

Z powyższym wiąże się najbardziej skomplikowany warunek funkcjonowania miejsc kultury – finansowanie i dochód. Z powodów pandemicznych obostrzeń źródła przychodu zostały w większości zamrożone. Jedną z głównych trudności może być niepewność co do funkcjonowania instytucji, szansy na przeprowadzenie wystawy/koncertów/sztuki/etc., co bezpośrednio zależy od ilości zachorowań w Polsce i koloru strefy. Ale też od decyzji władz i polityki. 

Otrzymanie dochodu z wydarzeń online także nie jest proste. Utrudnienia częściowo wynikają z nastawieniem odbiorców kultury do samej kultury. Odwiedzenie teatru a obejrzenie transmisji wystawy zajmują różne obszary w spektrum doświadczeń. Dodać można do tego przesyt informacjami z Internetu, ilością wydarzeń, która w mig zapełniła Facebooki potencjalnych odbiorców. Pomimo większej dostępności materiału, zrobiło się go zwyczajnie zbyt wiele. W natłoku informacji “zainteresowanych” wydarzeniem było znacznie więcej niż tych, którzy rzeczywiście “wzięli udział”.

Podsumowanie

W najbliższym czasie instytucje kultury oraz wszyscy zainteresowani będą mogli znaleźć wiele nowych raportów, które odkryją skutki obu fal pandemicznych z ich wpływem na sektor kultury [m.in. badania prowadzą MediaLab, OpenEyesEconomy, Instrat]. Dzięki nim pojawi się możliwość zmierzyć i ocenić dotychczasowe działania, zmodyfikować je i lepiej się przygotować. 

Wiele zależy od dofinansowania sektora kultury przez struktury rządowe.  Natomiast najbardziej miejscom kultury często zależy na uczestnikach i widzach. Czy odbiorcy kultury przyzwyczają się bądź zaakceptują wirtualne wystawy i koncerty jako część codzienności? Czy same instytucje wykreują format dostosowany do nowej rzeczywistości? W dniu pisania tego artykułu słyszymy już nieśmiałe słowa rządu o trzeciej fali pandemii, kolejnej “narodowej kwarantannie”, czyli zwyczajnie – ładniej nazwanym “lockdownie”, który po krótkim rozprężeniu znów pozwoli nam sprawdzić nasze zdolności do adaptacji.

Sylwia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.